Z Magic the Gathering, spotkałem się po raz pierwszy wieki temu, było to chyba gimnazjum czyli hmm jakieś 15 lat temu. Kolega przyniósł jakieś dziwne karty po angielsku z ładnymi obrazkami i w sumie to tyle. Potem, spotykałem się z opinią, że gracze w Magic the Gathering wydają ciężkie pieniądze na swoje hobby. I tak, żyłem w przeświadczeniu, że jest to karcianka dla wybranych, pasjonatów a nie zwykłych śmiertelników. Muszę przyznać, że byłem w błędzie. Podczas tworzenia bloga, zawitałem kilka razy do Barda w Katowicach. Byłem na turnieju Magic the Gathering potem widziałem jak ludzie grają na Nocy Planszówek. No i sam postanowiłem zakupić karty, jak się okazuje, by pograć w Magic the Gathering, nie trzeba wydawać majątku! ale o tym już w dalszej części posta.

Jako, że w sprawach Magic the Gathering jestem laikiem postanowiłem podczas ostatniej nocy planszówek zapytać ludzi w sklepie, co kupić by zacząć grać. Polecono mi Duel Deck, jest to zestaw dwóch tali, każda po 60 kart, są one przygotowane specjalnie dla takich ludzi jak ja. Ktoś kto zna się na rzeczy, złożył dwie zbilansowane acz różne talie i zapakował je w pojedynczy zestaw. Dzięki temu, po opanowaniu zasad (o których niżej) możemy od razu pograć ze znajomymi. Świetna sprawa tym bardziej, że koszt Magic the Gathering: Duel Deck to około 60 zł. Więc wcale nie tak dużo jak się mówi. Owszem talie turniejowe potrafią kosztować sporo, lecz by dobrze się bawić a nie grać na turniejach wystarczy właśnie 60 zł.

Muszę tutaj powiedzieć, że karty są  pięknie. Poczynając od jakości kartonika z którego są wykonane, na pięknych grafikach je ozdabiających kończąc.

A jak się gra w Magic the Gathering? Całość jest bardzo prosta, rozgrywka składa się z naprzemiennych tur każdego z graczy. Rozpoczynamy od pobrania 7 kart z naszej talii na rękę. Jak nam one nie pasują możemy je wymienić ale tym rzem pobieramy tylko sześć. No i gracz rozpoczynający wystawia pierwszą kartę. Jest to najczęściej Land, czyli swoista mana, która pozwala nam rzucać czary. Każda karta ma oczywiście swój koszt w manie, której mamy 5 rodzajów: biała, zielona, niebieska czerwona i czarna. Następnie wystawionymi kreaturami atakujemy przeciwnika, on z kolei się broni a potem w swojej turze atakuje Nas. I tak, aż któryś z graczy utraci 20 pkt życia.

Wiem, że bardzo spłyciłem opis rozgrywki w Magic the Gathering, zrobiłem to jednak celowo, ponieważ wpis ten nie miał być instrukcją a krótką recenzją Magic the Gathering: Duel Deck. Jak więc oceniam ten zestaw kart?

Bardzo dobrze, za niewielkie pieniądze, zyskujemy grę, która pozwala na tworzenie wielu ciekawych strategii. Jest bardzo regrywalna, bo układ kart jest za każdym razem inny. Dostajemy też świetnie wykonane karty, skróconą instrukcję, plakat z opisem obu talii i ładnymi grafikami oraz dwa kartonowe pudelka na nasze karty. A i kupcie do talii od razu koszulki ochronne, szkoda tak ładnych kart by się porysowały.

Wypada też napisać kilka słów o tym jak mi się grało. Bardzo fajnie, gra jest idealna na wieczór, bierzesz butelkę piwa, ciepła herbatę lub kieliszek wina, siadasz z dziewczyną/kumplem/rodzeństwem i grasz. Kolejne rozgrywki mijają dość szynko i chce się rozegrać kolejną partię. Wiecie takie coś jak w Cywilizacji, czy Heroes III, syndrom „jeszcze jednej tury”. Trzeba uważać bo nagle z 21 robi się 2 w nocy.

Niska cena zestawu łatwo pozwala się nam przekonać, czy świat Magic the Gathering nas ciekawi. Mnie zaciekawił bardzo, zakupiłem komputerową wersję Magic the Gathering, której recenzję, wraz z lepszym instruktarzem jak grać przygotuję niebawem. Poza tym już 13 grudnia rozegram swój pierwszy turniej, w moim życiu więc trzymajcie kciuki. Oczywiście przeczytacie z niego relację.

A tym czasem idą święta, i myślę, że zestaw Magic the Gathering: Duel Deck będzie idealnym prezentem dla kogoś kto lubi karcianki a nie miał styczności z Magic the Gathering wcześniej. Pamiętajcie tylko, że wszystkei karty mają opisy po angielsku. Nie są one jednak bardzo skomplikowane i podstawowa znajomość języka Shakespearea wystarczy spokojnie.

Dodaj komentarz