Jeżeli naprawdę zależy Ci na rozwoju osobistym i efektywnej pracy nad sobą – tylko jedno może CI pomóc – przerwa w spotkaniach rozwojowych. Dlaczego? Bo nie chcesz być chyba rozwojomaniakiem?
Też masz wrażenie, że w ostatnim czasie przeżywamy swoisty wysyp spotkań pokazujących, jak osiągnąć sukces? Spotkań lub szkoleń, które zachęcająco reklamowane obiecują podniesienie efektywności lub lepsze radzenie sobie ze stresem czy motywacją? Nie mam tu na myśli tak rewelacyjnych idei jak spotkania cykliczne, np. Toastmasters czy charytatywne akcje. Bardziej chodzi mi o szkolenia „z doskoku” które są organizowane „tak na hura!”. Najlepsze są te, które po godzinnym wykładzie gwarantują uporządkowanie życie i sukces zawodowy .
Pokusa chodzenia na wszystkie organizowane wydarzenia jest bardzo silna, zwłaszcza że wiele z nich jest bezpłatnych (na zasadzie reklamy produktu / szkolenia / trenera).
Sama nie jestem wyjątkiem z grupy osób, którym tęskno do takich spotkań. Mea culpa – przez ostatnie 8 lat staram się regularnie uczestniczyć w wydarzeniach o charakterze rozwojowym. Bywają lepsze i gorsze. Wszystkie jednak mają ogromną wartość dodaną – poznaję dzięki nim świetnych ludzi, dla których podobnie jak dla mnie – rozwój stoi wysoko na liście wartości.
To gdzie tu jest haczyk?
Rozwój…i nie ma mocnych!
Otóż – wszyscy mamy ograniczony czas na życie – dysponujemy 24 umownymi godzinami i to w nich mieścimy czas na odpoczynek, jedzenie, pracę lub naukę i jeszcze nawiązywanie nowych kontaktów. A do tego oczywiście rozwój osobisty. Tyle, że chodząc regularnie na spotkania rozwojowe, które średnio zabierają nam ok. 3 godzin każde (uwzględnij do tego dojazd, parkowanie, przerwy) – a przecież bywają też dłuższe konferencje… To kiedy mamy uskuteczniać nowo poznawaną wiedzę?
Nie wiem jak Ty, ale ja mam zgromadzoną masę materiałów, choć nie do każdych zajrzałam po skończonych zajęciach lub wykładach.
I co z tego, że średnio na takim spotkaniu poznaję lepiej 3-5 rewelacyjnych osób, jeżeli nie jestem w stanie nawiązać z nimi prawdziwej relacji? Prawdziwej, czyli takiej, która będzie trwała i owocna dla obu stron. Bo jakim cudem utrzymywać prawdziwą relację z poznawanymi 100 ludźmi na miesiąc?
Jak się w tym wszystkim połapać, gdzie warto pójść? Jak mądrze wybierać?
Wyceniaj działania.
Na co masz, a na co chcesz mieć czas?
Przed pokusą wybrania się na spotkanie z zaproszenia kumpla, zastanów się, co ono może Ci dać. Jaki Twój osobisty cel możesz zrealizować?
Szczerze? Lepiej zostać w domu i przeczytać coś inspirującego, niż siedzieć godzinę na wykładzie produkującego się amatora, który swoją wiedzę czerpie jedynie z blogów (które czytasz) lub nie mówi o niczym, o czym już byś wcześniej nie wiedział. Oczywiście, kontakt z drugim człowiekiem, nawet nie wnoszącym nic do Twojego życia, jest bezcenny. Podobnie jak czas, który w ten sposób marnujesz.
Zrób sobie przerwę.
Gdy uznasz, że nabyta wiedza po spotkaniu jednak się do czegoś przyda – możesz zrobić notatkę i od razu zaplanować, kiedy i w jaki sposób ją uskutecznisz. To znaczy – kiedy ją zastosujesz. Byłeś na wykładzie z motywacji – sprawdź poznane narzędzia. Gdy właśnie poznałeś podstawy coachingu – zrób tygodniowo 2 ćwiczenia. Spotkałeś kogoś interesującego – odezwij się do niego w ciągu 24 godzin. I daj sobie czas na wdrażanie nowych nawyków, zachowań, eksperymrntowanie. Bez tego możesz znać najlepsze narzędzia i jednocześnie stać w miejscu , bo zrobię to „kiedy indziej”. „Kiedy indziej” nie następuje zazwyczaj nigdy. Jeżeli skoncentrujesz się na kilku spotkaniach, zamiast latać na wszystkie, zdobytą wiedzę skuteczniej przyswoisz mając na to więcej czasu i siły.
Czytaj o prowadzących.
szkolenie z wizerunku biznesowego u takiej Pani?
Zastanów się, kto będzie prowadził dane spotkanie. Jeżeli będzie to osoba, która ma jakiekolwiek doświadczenie w interesującej Cię dziedzinie – super. Jeżeli zaś szkolenie jest darmowe, bo jest pierwszym publicznym zreferowaniem podręcznika przez danego mówcę (bo trenerem go nie nazwę), to cóż… Polecam kupić podręcznik. Przynajmniej może posłużyć jako podręczny odpędzacz snów lub prezent dla kuzyna.
Wyjątek według mnie stanowią tutaj spotkania czy szkolenia organizowane rzeczywiście w celu nabycia praktyki przez szkoleniowców (bo kiedy mają to robić?) Uczciwie jest, gdy uczestnicy są o tym informowani, a temat odnosi się do rzeczywistego przygotowania merytorycznego prowadzących. Niejednokrotnie przekonałam się, że takie warsztaty „początkujących” bywają ciekawsze niż „krzykaczy sukcesu”. W razie wątpliwości – napisz do organizatorów lub samego szkoleniowca. Przecież Cię nie zje;).
Są wyjątki od zasady mówiącej, że coś co jest wartościowe, kosztuje. Nieliczne wyjątki. Gdy byłam na studiach i dopiero raczkowałam w naukowej wiedzy o rozwoju osobistym – takie spotkania bardzo mnie pasjonowały. Bywałam prawie na wszystkim, co miało w nazwie takie sformułowania jak „poznaj, zrozum, zdobądź”. Było to świetne, dopóki nie zorientowałam się, że prowadzący najwyraźniej albo namiętnie kopiują się wzajemnie, albo czytają te same książki. Niestety często przedawnione. W dniu każdego fana rozwoju osobistego prawdopodobnie nadejdzie dziś w którym stwierdzi, że niczego nowego nie nauczy się na darmowych szkoleniach i czas sięgnąć do kieszeni „po drobne”. Zazwyczaj Ci, których spotkania mają wymierną wartość, też cenią siebie i oferują szkolenia choćby symbolicznie płatne. Jest taki efekt wyjaśniany przez psychologię, że jeżeli za coś zapłacisz, bardziej to docenisz. Nie bez powodu najlepsi mówcy motywacyjni potrafią wziąć kilkanaście tysięcy złotych za kwadrans wypowiedzi. Skoro oni cenią swój czas – może i Ty powinieneś zacząć? Nie marnuj czasu z amatorami. Przeznaczaj go na przebywanie z ekspertami.
Opracuj system katalogowania.
jak to katalogować?
Jesteś po spotkaniu. Zbierasz wizytówki i… odkładasz na półkę. Albo do kieszeni. Albo do notesu z którego otrzymane kartoniki usilnie starają się wydostać? Na takich spotkaniach otrzymujesz świetną możliwość – wymienienia się kontaktami z dziesiątkami osób mogących Ci pomóc w przyszłości. Czy przypadkiem przez nadmiar wizytówek nie traktujesz ich jako..mniej wartościowych?
Takie ślady nawiązanego kontaktu w postaci wizytówki warto magazynować, by móc się do niej odwołać w odpowiednim momencie. Jak to można robić? Przemyśl, co zadziałałoby w Twoim przypadku. Może pudełko dedykowanie tylko i wyłącznie na zdobyte kontakty? Może tablica korkowa, do której przypniesz wizytówki by odezwać się do tych osób? A może tabelka excela z alfabetycznym spisem znajomych i ustawienie przypomnienia wysłania im życzeń noworocznych? Ważne, byś ustalił jedno miejsce i był mu wierny. Możesz też przyjąć system regularnego „wietrzenia wizytownika”, czyli pozbywania się kontaktów, z których nie korzystałeś od roku lub nie skorzystasz w przyszłości (z różnych powodów- nie raz z dziką satysfakcją pozbywałam się wizytówki człowieka, który mi ją wciskał na siłę).
To różne pomysły. Znajdź coś, co Tobie będzie odpowiadało, by nie tracić kontaktu z ludźmi wartościowymi.
Nie możesz żyć samym rozwojem.
Gdzie jestem?
Masz czas chodzić na 5 wydarzeń rozwojowych tygodniowo? Poznawać nowe osoby? Uczyć się? Widywać z rodziną i znajomymi? Czasem sprzątać? Gratuluję. A gdzie w tym jesteś Ty i bycie ze sobą?
Ja jeszcze nie osiągnęłam tego poziomu, by angażować się w tak wiele spotkań i cieszyć się życiem jednocześnie. Mnie by to przerosło. Za to co tydzień mam czas przynajmniej raz uczestniczyć w szkoleniu rozwojowym. Przeczytać książkę. Wybrać się na spotkanie autorskie lub rozwojowe. Mam za to też czas na rozwojowe ćwiczenia. Na spotkania z klientami i rodziną. Na szycie sutaszem i malowanie kawą. Mam czas na odpoczynek i zorganizowanie wycieczki. I na wieczór gier, oczywiście. Bo wiedza ze spotkania na początku tygodnia we mnie dojrzewa. Inspiruje mnie każde spotkanie, bo odnoszę ją do tego, czego się stale uczę, choćby na próbach teatru impro. Utrzymanie tego balansu między rozwojem a życiem jest możliwe! Tylko wymaga ustalenia jasnych priorytetów i własnego systemu wdrażania działań w życie.
No właśnie. Jeżeli nie masz jasno ustalonych priorytetów, tego na czym zależy Ci właśnie na tym etapie Twojego życia, po kilku tygodniach pełnych spotkań rozwojowych, zamiast czuć moc do działania, poczujesz zmęczenie i zniechęcenie.
To Ty grasz główną rolę w swoim życiu.
Zadowalasz się tym, co jest, czy rzeczywiście dostarczasz sobie tego, czego naprawdę potrzebujesz?
Nie zadowalajcie się tym, co po prostu jest!