Komponując swój plan dietetyczny na pewno umieszczacie w nim bazowe produkty powszechnie przyjmowane za zdrowe, o wysokiej zawartości określonych składników pokarmowych i odżywczych – inaczej nie miałoby to sensu… Jednakże tracicie ów sens również w przypadku bezmyślnego wręcz wpychania produktów robiąc z nich jeden posiłek – trzeba wiedzieć co można połączyć, co warto, a czego po prostu nie opłaca się zestawiać. Produktu uważane za bardzo zdrowe i niezwykle wartościowe względem zawartości np. białka, przy niewłaściwym wkomponowaniu w posiłek mogą najzwyczajniej w świecie stać się… bezwartościowe, a nawet groźne dla zdrowia czy celu treningowego! Jak uprzątnąć ten bałagan?

Rybę trzeba umieć smażyć

Ryby to fenomenalny produkt, po który niezwykle chętnie sięgają zarówno „przeciętni konsumenci”, jak i sportowcy czy po prostu osoby chcące zadbać o swoje zdrowie. Przede wszystkim morskie i tłuste ich odmiany są tak chętnie wykorzystywane w kuchniach chociażby adeptów siłowni ze względu na ogromną zawartość zdrowych kwasów tłuszczowych Omega-3 w ich mięsie – mają one wszak wszechstronne i niezwykle silne właściwości chociażby wspomagające mechanizmy antyoksydacyjne wychwytując wolne rodniki i inne reaktywne formy tlenu (RFT), między innymi te odpowiedzialne za pogłębianie procesów starzenia organizmu. Dla sportowca istotna jest też neutralizacja tak zwanych prostaglandyn, które de facto aktywnie przyczyniają się niestety do powstawania stanów zapalnych w stawach, co może na dłuższą metę utrudniać i ograniczać możliwości wysiłkowe. Nie mówiąc już o pozytywnej roli Omega-3 w zmniejszaniu ryzyka wystąpienia chorób nowotworowych…

Oczywiście to jedynie część ich funkcji, jednakże nie zawsze mogą się one uaktywnić. Do czego zmierzam? Najczęściej wykorzystywaną formą obróbki termicznej ryb do potraw obiadowych jest smażenie – a jaki olej znajduje się statystycznie przeważnie w polskiej kuchni? Odpowiedź brzmi: olej słonecznikowy. Tutaj właśnie rodzi się problem i walka między składnikowa. Otóż olej ten zawiera kwasy tłuszczowe Omega-6, które są jakby swoistym rywalem wcześniej wymienionych Omega-3. Musi istnieć między nimi pewna równowaga – zaburzenie balansu i zbyt duże ilości Omega-6 względem Omega-3 po dają po prostu efekt wykluczenia i zniwelowania pozytywnych funkcji drugiego składnika. Sprawdzajcie skład olejów jeśli już koniecznie musicie smażyć ryby!

Kawa i herbata… Ale bez ciasteczka!

Na pewno nie raz zdarzyło Wam się samemu w ciepłą i piękną pogodę, przy powiewającym wietrze relaksować się przy filiżance kawy lub herbaty, prawda? Bardzo często też zaprasza się przyjaciół, znajomych na „kawę i ciastko” lub „herbatę i ciasto”. Tak już po prostu się przyjęło, że to sztandarowych ciepłych/gorących napojów podaje się coś słodkiego. Niestety pod kątem dietetycznym czy chociażby zdrowotnym, nie musi być to wskazane.

Możecie się zdziwić, bo kawa zawierająca kofeinę – aktywny składnik wielu popularnych termogenicznych spalaczy tłuszczu – w połączeniu ze słodyczami potęguje tycie! Jakim cudem? Owszem, kofeina pobudza i intensyfikuje procesy termogenezy nasilając spalanie  tkanki tłuszczowej, przy jednoczesnym przyspieszaniu przemiany materii – niestety pobudza też na tym polu układ krwionośny i nerwowy, co przy spożyciu słodyczy w zestawieniu z kawą może okazać się zgubne. Cukrowce i szczególnie groźne dla zdrowia tłuszcze trans znajdujące się np. w ciastach, mogą teraz znacznie szybciej i sprawniej przedostać się do komórek i ulec kumulacji. Efekt? Substancja zapasowa, odłożona.

Czy z herbatą jest podobnie? Podobieństwo znajduje się wyłącznie w tym, że również do relaksowania się filiżanką gorącej herbaty nie powinniście ulegać pokusie na ciasto drożdżowe (chodzi o groźne i nadmiernie bogate w witaminę B1 drożdże) – co niestety jest nawet w kręgach towarzyskich niezwykle popularne. Zawartość garbników będących nieodzownym składnikiem herbaty wpływa na układ pokarmowy, a dokładniej na jego błonę śluzową – wchłanianie protein ulega ograniczeniu, zaś wiązaniu poddawane są bardzo ważne dla organizmu pierwiastki (np. magnez, wapń, żelazo). Efektem tego jest także drastyczny spadek poprzez wyeliminowanie zasobów witaminy B1 – jest ona wszak jedną z substancji warunkujących optymalne funkcjonowanie układu nerwowego.

Kolorowe kanapki? Twaróg, pomidor, ogórek – bomba

Jak często chcieliście odejść od monotonii żywieniowej i nieco urozmaicić sobie posiłki? Oczywiście człowiek jest taką istotą, że im coś lepiej i apetyczniej wygląda, tym chętniej to zje (pod warunkiem, że oczywiście w późniejszym etapie jeszcze dobrze smakuje). W Polsce częstym połączeniem jest np. kanapka z twarożkiem, a na to… pomidor i ogórek. Lub po prostu w postaci sałatki z twarogiem – też stosunkowo popularna opcja. Tutaj właśnie występuje prawdziwa tykająca bomba. Dlaczego? Nie dość, że nie powinno łączyć się twarogu z pomidorem, to jeszcze pomidora z ogórkiem!

Pomidor z twarogiem oczywiście jest świetnym rozwiązaniem smakowym i jest jak najbardziej w porządku, ale raz na jakiś czas a nie w trybie ciągłym i regularnym – chodzi o związki zawarte w warzywie takie jak kwas cytrynowy, który wchodzi w specyficzne reakcje z zawartym w twarogu pierwiastkiem wapnia doprowadzających do krystalizacji. Kryształki/drobinki powstałe w wyniku tej reakcji odkładane są przez organizm w stawach i utrudniają ruch, powodując także ból.

No, a co z ogórkiem? Faktem jest, że warzywo to nie posiada żadnych znaczących witamin i minerałów w swoim składzie, zaś dużą większość stanowi po prostu woda. Kalorie? Znikoma ilość. Co zatem jest nie tak? Zacznijmy od końca – nie powinno ich się dodawać do sałatek, jeśli chodzi nam o zawartość niektórych witamin. Najczęściej stosuje się go praktycznie wszędzie, jednakże mieszanka z pomidorem gości nierzadko na polskich stołach. Przejdźmy do sedna – chodzi o enzym askorbinazy występujący w ogórku. To właśnie przez niego przy zestawieniu z innymi warzywami eliminujesz całą witaminę C z danego posiłku na drodze interakcji.

Czerwone wino – wytrawny dodatek do czerwonego mięsa?

Oczywiście mówi się, że lampka wytrawnego, czerwonego wina działa bardzo dobrze na procesy trawienna i powinna być dodatkiem do posiłku. W kulinariach świetnie komponuje się smakowo i estetycznie z daniami, których motywem przewodnim jest wieprzowina, wołowina czy chociażby dziczyzna – kucharze o tym wiedzą. Co z dietetykami? Tutaj panuje już mniejszy entuzjazm. Garbniki zawarte w tego typu winie wpływają na pogarszanie i tym samym ograniczenie wchłaniania żelaza z przewodu pokarmowego. Jest to szczególnie krzywdzące ze względu na fakt, że mięso jest niezwykle korzystnym źródłem tego pierwiastka i to w bardzo dobrze tolerowanej przez organizm formie.

Kilka słów zakończenia

Wniosek? Nie same produkty warunkują rozwój ciała, zdrowia i umysłu – to także ich odpowiednia umiejętność komponowania jest kluczem do sukcesu. Oczywiście zależności i produkty były tutaj przykładem, bo na pewno znajdzie się wiele innych produktów kolidujących ze sobą – podałem natomiast te stosunkowo bardziej popularne.

Dodaj komentarz