Jak można się zastanawiać czy warto mieć swoje zdanie? Każdy powiedziałby, że warto. Więcej, każdy zawsze mówi, że ma. Czy rzeczywiście? Czy będąc w grupie osób, z odmiennymi poglądami niż Twoje, również masz swoje zdanie? Czy Twoja opinia na dany temat jest faktycznie Twoja, czy raczej wymuszona myśleniem ogółu?
Bardzo często (niestety) jest tak, że lubimy to, co lubią inni. A właściwie w tym nie ma nic złego, chodzi mi o to, że udajemy lubienie czegoś tylko dlatego, bo inni lubią, więc nie chcemy być „inni”. Ostatnio na taki temat gadałem z moimi kumplami, i nawinęła się gadka o muzyce. Kiedy ktoś pyta mnie czego słucham, zwykle odpowiadam, że tego co wpadnie w ucho. Nie mam określonej, ulubionej muzyki. Lubię trochę chilloutu, trochę muzy dyskotekowej, czasem dobre do tańczenia disco polo, zdarzy się rap, i w sumie każdy rodzaj muzyki ma w swoim repertuarze fajne kawałki. No i właśnie. Maaasa ludzi słucha np. disco polo Każdy to wie. Ale nie wiedzieć czemu, panuje moda na, kulturalnie mówiąc: „no co Ty, disco polo jest #^@$#&#$&”. Nie rozumiem tego, ale niestety jest tak, że przyznając się do lubienia czegoś, czego lubić się „nie powinno”, zostajemy często wyśmiani Dla mnie to głupota.
No tak. Często dyskutując z ludźmi nie zgadzam się z nimi. Mam często inne spojrzenie na różne sprawy, więc wyrażam to rozmawiając z ludźmi. Robię to nawet wtedy, kiedy nie zgadzających się jest masa, a ja sam jeden po drugiej stronie palisady. Pomijam tu sytuację, kiedy małe kłamstewko jest dyplomatyczne, ale czasami w życiu każdej osoby jest jednak przydatne Wracając do tematu, wielokrotnie zostaje wyśmiany za to, że mam inne zdanie niż wszyscy. Już się przyzwyczaiłem i zachowuje z reguły spokój, ale ogólnie wkurza mnie to. Zwłaszcza, że w 90% przypadków „odmieniec :D” szanuje to, że inni mają swoje zdanie, ale już „normalni” nie potrafią zrozumieć, że nie każdy ich popiera Weźmy na ten przykład alpinistów.
Kiedy zdarza się tragedia, kiedy wchodzacy umierają na Mount Evereście i innych tego typu górach, pojawiają się różne komentarze. Czytałem je raz pod newsem i conajmniej 50% z nich brzmiało w stylu: „trzeba być debilem, żeby wchodzić na takie szczyty”. Pytam się, dlaczego? Jeżeli to czyjaś pasja, jeżeli kogoś ciągnie, to wchodzi. Myślę, że taki alpinista nie ma problemu z tym, że Kowalski czy Nowak nie chcą w życiu adrenaliny, dlaczego więc Kolwaskiemu i Nowakowi przeszkadza, że alipinista chce?
Generalnie jest tak, że wyrażając swoje zdanie natkniemy się na krytykę i drwiny ze strony innych. W związku z tym wielu ludzi po prostu woli kłamać i udawać, że lubią dokładnie to co inni, że mają dokładnie takie same poglądy i przemyślenia. Zwłaszcza w grupie większej garstki osób, gdzie odmienne zdanie może powodować różne konsekwencje, w tym np. kłótnię. Jak więc przestać bać się i mówić to, co myślimy? Warto w ogóle?
Warto! Powiem Wam, że oprócz nieziemskiego wkurzenia, które towarzyszy wyrażaniu własnej opinii i mierzenia się nieustannie z krytyką, oprócz tego ryzyka niepotrzebnej kłótni, oprócz nieprzyjemnych konsekwencji, nawet takich jak utrata znajomych, otrzymujemy też sporą dawkę satysfakcji, pewności siebie i w dodatku przełamujemy pewną barierę. Mówiąc otwarcie tak, jak w rzeczywistości myślimy – robimy duży krok. Możemy dzięki temu poznać wielu świetnych nowych ludzi, którzy odmienne zdanie szanują, którzy myślą niestereotypowo. Poza tym można dowiedzieć się o wiele, wiele więcej o naszym rozmówcy.
Dodatkowo jest to genialny sposób na rozpoczęcie ciekawej rozmowy. Zdarza mi się, że jedno „nie zgodzenie się” rozpoczyna kilkugodzinną dyskusję, która wchodzi potem oczywiście na masę innych tematów. Ponadto, ktoś ze zdaniem odmiennym niż 90% ludzi jest ogólnie wg. mnie wartym poznania człowiekiem Co do odpowiedzi na pytanie „jak?”, niestety nie ma tricków. A przynajmniej ja się nad nimi nie zastanawiałem. To też kwestia praktyki, oraz przełamania. Po prostu jak się nie zgadzasz, a chcesz prowadzić dyskusję, zaprzecz. Jeśli jednak się nie zgadzasz, i chcesz na siłę przekazać swoje racje, czasem warto siedzieć i machać głową, unikniesz nerwów, swoich i rozmówcy, ale to inny temat